Skip to content

Pamięci tysięcy Mystery Cache

Hidden : 4/13/2015
Difficulty:
2.5 out of 5
Terrain:
1.5 out of 5

Size: Size:   regular (regular)

Join now to view geocache location details. It's free!

Watch

How Geocaching Works

Please note Use of geocaching.com services is subject to the terms and conditions in our disclaimer.

Geocache Description:

Pamiętając o około 30 tyś. więźniach różnych narodowości,
przetrzymywanych w 7 dużych obozach umiejscowionych dookoła fabryki benzyny syntetycznej (Hydrierwerke Pölitz AG), na terenach Polic (Pölitz), Mścięcina (Messenthin) i Trzeszczyna (Trestin).


Od 1939 r. do momentu likwidacji wiosną 1945 r istniało siedem obozów, powstających w różnych terminach.
Z uwagi na charakter i organizację obozy w Policach można podzielić na trzy rodzaje:
- obozy zbiorowego zakwaterowania, w których w oddzielnych barakach skoszarowano robotników różnych narodowości.
- obozy karne, o zaostrzonym systemie, nadzorowane i zamknięte, podlegały Gestapo i współpracowały z obozami koncentracyjnymi.
- Podobóz koncentracyjny, filia Stutthofu - usytuowany w pobliżu zakładów.

W wyniku wycieńczenia,  fatalnych warunków bytowych, nalotów bombowych lub zamordowani przez oprawców niemieckich, … wg źródeł od 9 do 13 tyś. więźniów straciło życie

Wohnschiff „Bremerhaven" - statek handlowy, zamieniony na pływający obóz. Na statku, na czterech pokładach mieszkało około 1200 ludzi. Do pracy wyprowadzani w kolumnach pod eskortą SS-manów z psami.
Zasadniczym elementem odróżniającym karny obóz od reszty obozu mieszkalnego były warunki życia i pracy. Metody stosowane w karnej kompanii znane były niemal wszystkim robotnikom zatrudnionym w Policach. W karnej kompanii stosowano bicie gumowym kablem, biegi do kuchni i umywalni, szczucie psami policyjnymi i kara chłosty. Również warunki, w których żyli więźniowie, urągały podstawowym zasadom higieny. Duszne pomieszczenia, brak światła, powietrza i wody, wielka ilość robactwa i brud, praca ponad siły oraz głód. „Często dochodziły stamtąd jęki i krzyki nieszczęśliwców, którzy po wyjściu na pokład z trudem łapali oddech, jak ryby wyjęte z wody. Ale nie zdarzało się to zbyt często, bo na pokładzie nie wolno było przebywać. Chyba że napić się wody , coś uprać, umyć się itp. Ale czas na takie potrzeby był ściśle określony, co uniemożliwiało w praktyce utrzymanie podstawowej higieny. Wszystko przewidywały obozowe regulaminy. Jeśli komuś zachciało się np. pić pomiędzy wyznaczonymi porami, musiał wziąć na wstrzymanie albo, przewidując taką ewentualność, nabrać sobie wody do menażki czy jakiejś puszki po konserwach. W najgorszym razie wodę przynosili ci, którzy w ostatniej grupie mieli prawo wyjść do latryny. Jeśli natomiast w nocy ktoś musiał wyjść za własną potrzebą, mógł to zrobić tylko na pokładzie. Rano każdorazowo wybuchała z tego powodu awantura i esesmani oraz kapusie zmuszali nas wszystkich, żebyśmy to własnymi językami zlizywali. Jeszcze dziś na samo wspomnienie niedobrze mi się robi...”.
„Więźniowie z karniaka otrzymywali wyżywienie o wiele gorsze niż pozostali Polacy. Podchodzili oni 'biegiem do kuchni i byli bici w trakcie pobierania posiłku. Wobec więźniów z karnej kompanii stosowano również wyjątkowo ostry rygor w pracy. Po pobudce, o godz. 5,00 rano, pędzono ludzi w kolumnach … do specjalnie ciężkiej i szkodliwej dla zdrowia pracy np.  przy smole, wydzielającej trujący gaz i ciecz, które parzyły im ręce i twarz, na skutek braku odzieży ochronnej. Przy pracy więźniowie byli również bici…”.”Z powodu regularnego niedożywienia i głodu, chorób i wysokiej szkodliwości robót, niejednokrotnie tracili w toku tej nieludzkiej harówy przytomność, bywały także przypadki śmierci przy pracy”.

„Od momentu wejścia na teren obozu, nawet w czasie siarczystego mrozu trzeba było zdejmować nakrycie głowy, a ponadto poruszać się tu było można tylko biegiem. Raz dostałem 25 gum właśnie za to, że pozwoliłem sobie przejść przez obóz normalnym, żołnierskim krokiem. Był to zresztą najmniejszy wymiar kary. Takie bicie było na porządku dziennym. Innym razem np. dostałem taką porcję gum za to, że nasz lagerfuhrer Konrad Gross w czasie mojego dyżuru przejechał po górnej futrynie okna białą rękawiczką i stwierdził, że coś na niej zostało. Najgorsze było to, że delikwent sam sobie musiał te razy liczyć. I to po niemiecku. Dobrze, że ja umiałem trochę po niemiecku. Ale ci, którzy po niemiecku nie umieli nic, często się mylili. Wtedy jeszcze raz wracali od początku i jeśli znowu więzień nie wyliczył dobrze swoich razów, bito go aż do nieprzytomności. Za większe przewinienia trafiało się do tzw. Kojca, czyli małego i gęsto odrutowanego placyku na świeżym powietrzu, gdzie bez pożywienia i wody, bez względu na porę roku i pogodę, trzeba było przebywać 48 godzin”.

O bezwzględnym traktowaniu więźniów świadczy np. fakt, że zwolniony w dniu 14 stycznia 1944 r. Francuz Constant Darcon znaleziony został w tym samym dniu na ulicy w Policach, w stanie kompletnego wyczerpania. Po przewiezieniu do szpitala, zmarł. Więzień miał jeszcze na rękawie żółtą opaskę "AEL" wraz z numerem obozowym.

 

"Historia Polic od czasów najstarszego osadnictwa do II wojny światowej" - Jan Matura

 

Zadanie:

Na współrzędnych odczytaj dane:

I

1/26 1/25 1/26 1/20 2/17 1/6 1/1 1/11 2/15 3/18 1/20 1/29 3/18 3/14 3/10 1/25 2/14 2/13 2/17 2/15 4/29 2/16 2/18 3/23 3/24

II

1/6 1/12 3/8 1/2 1/3 20/1 20/2 20/3 20/4 20/5 2/8 2/9 16/28 1/5 1/6 1/7 8/1 7/1 4/5 2/1 17/34 17/33 20/4 1/6 6/5 8/3

II "stara tablica"

3/2 1/8 2/8 1/22 1/6 14/22 14/23 14/24 14/25 14/26 1/27 1/28 14/28 3/1 3/2 2/1 1/11 2/9 1/14 7/2 7/1 6/6 6/7 8/8 6/1 7/11 1/11 1/1 1/19 1/22 1/6 6/4 5/5 1/20 15/11 14/3 14/15 8/1 1/5 1/9

Additional Hints (No hints available.)