Skip to content

Zbrodnia w Starych Jabłonkach Traditional Geocache

Hidden : 3/9/2016
Difficulty:
2 out of 5
Terrain:
3 out of 5

Size: Size:   small (small)

Join now to view geocache location details. It's free!

Watch

How Geocaching Works

Please note Use of geocaching.com services is subject to the terms and conditions in our disclaimer.

Geocache Description:

nisko,Uszanuj miejsce jesteś na cmentarzu,skrytka znajduje się poza terenem cmentarza,jednkaże w tym terenie znajduje się też nieistniejący cmenatarz,patrz pomniki za ogrodzeniem


W końcowych dniach stycznia 1945 roku, czyli przed 63 laty, rozegrała się tragedia w Zawadach Małych koło Starych Jabłonek; rozstrzelano tam 120 więźniów konwojowanych z obozu koncentracyjnego w Działdowie.

W dniach 16-21 stycznia 1945 r. w Prusach Wschodnich, uciekając przed zbliżającym się frontem, konwojowali więźniów z Działdowa żandarmi i esesmani. Początkowo szlak tej wędrówki wiódł przez Kozłowo, Olsztynek, Mielno, Grunwald i Ostródę, a później – z tej miejscowości – w kierunku Olsztyna. W Starych Jabłonkach zatrzymano maszerujących więźniów w okolicznych stodołach, które w nocy były pilnie strzeżone. Mimo wzmocnionych straży udało się uciec Józefowi Romanowskiemu i Tadeuszowi Lucjanowi Zabrzeskiemu. To dzięki ich relacjom udało się dokładnie ustalić przebieg okrutnego morderstwa na bezbronnych więźniach.

Józef Romanowski do śmierci mieszkał w Przasnyszu. On doskonale pamiętał tragedię, która rozegrała się w Zawadach Małych. Esesmani i żandarmi bardzo się niecierpliwili i mimo głębokiej nocy prowadzili między sobą rozmowy. – Między godziną 1-3 w nocy podjechał samochód, do którego załadowano 20 więźniów i odjechano – zeznawał Józef Romanowski. – Nam mówiono, że jedziemy do Olsztyna, ale samochód po 15-20 minutach powrócił po następną partię więźniów. Przed powrotem samochodu usłyszałem strzały z karabinów. Ogarnęło mnie złe przeczucie, domyśliłem się, że więźniowie są rozstrzeliwani. I tak samochód wracał kilkakrotnie po więźniów (może sześć razy). Po każdym jego powrocie słychać było strzały wykonywane seriami, ale i pojedyncze. To mnie skłoniło do zakopania się dość głęboko w sianie, w stodole. Potem okazało się, że oprócz mnie było tam jeszcze dwóch więźniów. Wachmani weszli do stodoły i wołali nas by wyjść, ale nikt się nie odważył na odpowiedź, więc po chwili wyszli. Jeden z więźniów nie wytrzymał nerwowo i też wyszedł po pewnym czasie, ale wachmani jeszcze byli na terenie i zabrali go z resztą na rozstrzelanie (…)”

Tadeusz Lucjan Zabrzeski, nieżyjący już mieszkaniec Płocka, tak zeznawał przed Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Olsztynie: Więźniów trzymano w pobliżu miejscowego tartaku na silnym mrozie i w dość obfitym śniegu. Następnie popędzono nas na skraj wioski. Żandarmi kazali leśniczemu z Przejm, który był naszym tłumaczem powiedzieć, że przyjadą po nas samochody i zabiorą wszystkich do Olsztyna, gdyż droga jest ciężka i wysoki mróz utrudnia marsz. Kazano mu także powiedzieć, że tam będziemy traktowani dobrze, że otrzymamy wyżywienie i będziemy pracować przy usuwaniu śniegu w mieście. Następnie wszystkich wpędzono do stodoły. Około 2 w nocy z 21-22 stycznia 1945 roku – godziny nie pamiętam tak dobrze, bo miałem ukryty zegarek – otworzyły się pierzeje stodoły i zaczęto wywoływać na zewnątrz po 20 osób do samochodu, który przyjechał. Ja spałem na klepisku, więc wyszedłem jako pierwszy. Razem ze mną byli m.in. – jak pamiętam – Łoś, leśniczy z Przejem, jego szwagier, Kosmulski, lekarz Skowroński, Czesław ze Starosielca, technik meliorant z Niesława, Stanisław Kosmulski z Przasnysza i inni. Była widna, księżycowa noc, więc widziałem dokładnie wszystko na dziedzińcu przed stodołą. Było tam dużo gestapowców i żandarmów, którzy dość nerwowo nawoływali do ustawienia się w dwuszeregu, ale twarzami do siebie. Do każdego z więźniów podszedł esesman i zaczął nam wiązać drutem ręce. Mimo, że stał samochód, to nas do niego nie poprowadzono, a odwrotnie popędzono nas w kierunku pobliskiego lasu. Po lewej stronie drogi wpędzono nas na leśny dukt i po przejściu około 50 metrów nakazano nam wszystkim położyć się na śniegu, ale twarzą do ziemi. Tak leżąc widziałem, że tuż przy drodze stoją ludzie ubrani w cywilne ubrania, którzy kopią duży dół. Ja w czasie, gdy dochodziliśmy do lasu, rozsupłałem założony mi drut, który krępował moje ręce. Wtedy, gdy kazano nam się położyć, to ja jedną rękę trzymałem do tyłu, a jedną miałem pod brzuchem. Tak szykowałem się do ucieczki. Jednak dookoła nas stali z bronią gotową do strzału gestapowcy. Jeden z nich podszedł do pierwszej dwójki, w której był Łoś i Kosmulski. Gestapowiec ten przystawił lufę automatu do głowy. Wtedy, gdy był on już przy piątej dwójce, poderwałem się z ziemi i gwałtownie skoczyłem w las. Niemcy zaczęli strzelać salwami w moim kierunku i rozpoczęła się pogoń. Po pewnym czasie wybiegłem na otwarte pole, gdy byłem już w odległości 150-200 metrów od lasu, to jeden z oddawanych przez gestapowców strzałów trafił mnie w rękę i rozszarpał mi kciuk. Dostałem także drobny postrzał w nogę prawą, ale w okolicy uda, dlatego mogłem nadal uciekać. Tak po dwóch nocach tułaczki dotarłem do Olsztyna, który był już wolny.

W czerwcu 1945 roku zostałem powiadomiony by wskazać, gdzie się znajduje zbiorowa mogiła pomordowanych więźniów z obozu w Działdowie”.

Dziś w Zawadach Małych jest cmentarz pomordowanych, a przy drodze –pomnik i obelisk. Ten ostatni, zbudowała młodzież Studium Nauczycielskiego z Ostródy w latach siedemdziesiątych. Miejscowym cmentarzem opiekuje się Hufiec ZHP z Ostródy i drużyny z Kątna i szkół gmin Ostróda. Tam są kwiaty i znicze nie tylko 1 listopada, ale również zawsze w rocznicę strasznego mordu, w dniu 21 stycznia każdego roku.

Źródło internet.

Additional Hints (Decrypt)

znyl cvravrx ,cbq bzfmnylz xnzvravrz.oyvfxb btebqmravn

Decryption Key

A|B|C|D|E|F|G|H|I|J|K|L|M
-------------------------
N|O|P|Q|R|S|T|U|V|W|X|Y|Z

(letter above equals below, and vice versa)